Strona:Józef Milewski - Zagadnienie narodowej polityki.pdf/151

Ta strona została przepisana.

nieść wartość i godność ludzką; wszystko, co ją poniża — a to czyni doktryna i praktyka brudnych dróg — jest antycywilizacyjnem; socyologia stwierdza, że moralność ludzi jest i celem i siłą rozwoju; Alfr. Fouillé wprost pisze w swym referacie na kongres ras: »L' avenir est aux plus savants, aux plus industrieux et aux plus moraux«, to samo twierdził Schäffle i tylu innych, trwoga ich ogarnia na myśl, jakiem byłoby życie, gdyby zanikła religia, zanikła moralność w społeczeństwie, boją się wtedy rozpasania najgorszych, najniższych instynktów (Schmoller), demoralizacya wszelka jest przeto ruiną przyszłości, a jako taka jest antyspołeczną i antypolityczną, pomimo pozy niby politycznej adwokatów »brudnych dróg« i Machiawelizmu.

Po za oddziaływaniem ujemnem na ogół społeczeństwa przedstawia Machiawelizm groźne niebezpieczeństwo pogorszenia materyału ludzi w służbie rządowej i parlamentarnej. Paul de Rousiers w swej książce o Ameryce[1] wykazuje, jak stopniowo życie publiczne w Stanach Zjednoczonych przeszło w ręce zawodowych »politiciens«, których tak charakteryzuje: »Amerykański polityk to jest rozbitek (un raté) życia prywatnego, wyrzucony z rolnictwa, przemysłu, czy handlu, człowiek niezdolny czy niechętny do życia z swej pracy, co nie umiał, czy nie chciał obrać sobie jaki zawód; jego zawodem, jego przedsiębiorstwem (business) będzie polityka; będzie on ją prowadził, jak inni prowadzą kram czy hodowlę, aby żyć; a tak zniżona do roli tylko dawania utrzymania, staje się pożądaną tam tylko i wtedy, gdzie dobrze się opłaci, jak to jest zadaniem każdego przedsiębiorstwa«. Zaczyna się wtedy dobijanie najgorszych żywiołów o wpływowe, mogące się opłacić stanowiska, a ta konkurencya ludzi złych, kroczących bez skrupułu »brudnemi drogami«, musi stopniowo

  1. La vie américaine. L'education et la société, str. 183.