Strona:Józef Milewski - Zagadnienie narodowej polityki.pdf/259

Ta strona została przepisana.

gają o tem istniejące stosunki w chwili, gdy nań przychodzi czas działania. Człowiek czy pokolenie może nie zrozumieć obowiązku, może nie mieć dość moralnej siły, aby go podjąć — to zależy od jego woli — ale tylko ten człowiek i to pokolenie ma zasługę spełnienia obowiązku, które tę właśnie pracę podjęło i dobrze prowadziło, jaka mu przypadła.
Słyszałem raz piękne porównanie, że przy budowie tunelu miłą jest praca tych, co pierwsi młotem w skałę uderzą, pierwsi zaczną nową drogę torować, i również miłą jest praca tych, co ostatnią ścianę przebiją i wyrzucą; smutną natomiast, ponurą, beznadziejną prawie, bo wciąż pozbawioną słońca i swobodnego na świat widoku, wciąż w ciemnicy się mozolącą, a jednak konieczną i pełną zasługi jest praca tych, co środkowe warstwy wyjmują, których zapału pracy nie podtrzymuje ani świadomość, że pierwsi jęli się młota, ani nadzieja, że dzieła dokończą, że z gotową pracą wyjdą na słońce, na swobodny świat. Podobnem nasze współczesne położenie. Ani my pierwsi, co stajemy do pracy nad odrodzeniem narodu — żyły już i pracowały dla tej myśli, podały jej program dawniejsze pokolenia — ani już możemy łudzić się nadzieją, że nasza praca dzieła dokończy, wyprowadzi znów naród na słońce, na swobodny świat. Niemniej nasza praca ważną, konieczną, warunkującą pomyślny kiedyś rezultat. Ona ma usuwać dawne rumowiska, umacniać ściany, pracę dalej w obranym dobrze kierunku prowadzić. A im większa ciemnica, tem jaśniej przyświecać powinna przewodnia myśl, im większe trudności, tem więcej zapału dodawać powinna miłość i pamięć tego, co było, nadzieja tego, co będzie, tem więcej męski hart i rozum polityczny kierować winien pracą.
Pierwszem i najdonioślejszem jej zadaniem, a przez to i głównym celem, to utrzymanie tego, co stanowi istotę narodu. Zbadaniem tego zagadnienia zajmował się rozdział