Strona:Józef Milewski - Zagadnienie narodowej polityki.pdf/274

Ta strona została przepisana.

punkt wyjścia, a tym jest wyrobienie zmysłu i zwyku u konsumentów popytu na wyrób krajowy. Zmysł ten zmusi kupców do trzymania na składzie krajowego towaru, wytworzy warunki dla stopniowego postępu uprzemysłowienia. Trwałość tego zmysłu da się naturalnie utrzymać tylko, gdy produkcya zdoła odpowiedni towar dostarczyć. Na nazwę mydła można raz kogoś złapać, trwałym nabywcą będzie on tylko, gdy otrzyma, co potrzebuje. Producenci mogą zarobić na ożywieniu zmysłu ukrajowienia konsumcyi, ale niech nań nie spekulują, niech nie myślą, że lichym towarem można trwale utrzymać popyt, a niestety nie brakło takiej fałszywej spekulacyi na patryotyzm konsumentów. Żądamy od nich patryotyzmu, ale żądamy go i od producentów. Ich obowiązkiem umożliwić trwałość krajowego popytu; kupcy znów i konsumenci winni stopniowo eliminować niezdarnych czy niesumiennych producentów. Ostry rygor dawnych cechów umiał utrzymać dobroć cechowych wyrobów, rygor społeczeństwa jest też potrzebnym, aby rozwijała się dobrze produkcya, kładąc kres niezdarstwu, niesumienności, niefachowości. Ale rygor ten nie uchyla bynajmniej obowiązku popytu konsumenta za krajowym wytworem. Anglia liczy na rozum i patryotyzm swych konsumentów; i my zdobyć się musimy na równą przynajmniej miarę rozumu i patryotyzmu. Przykład idzie z góry; w tej dziedzinie przeto pierwszy obowiązek i główna odpowiedzialność tym przypada, co zaliczają się do warstw wyższych, co chcą być elitą narodu.
Zdarzało mi się już nieraz w życiu, że spotykałem ludzi, słuchających z pewną obojętnością ekonomicznych programów, ludzi lekceważących prawie wszystko, co nie wchodziło w ciasne ramy ich pojęcia polityki. Ramy te ich mieściły tylko pojęcie władzy, a tymczasem polityka to zagadnienie siły narodu. Osoba czy stronnictwo, patrząc tylko na swe powodzenie chwilowe, mogą wyłącznie dbać