Strona:Józef Milewski - Zagadnienie narodowej polityki.pdf/337

Ta strona została przepisana.

Po części równocześnie jeszcze z poprzednią fazą dyplomatycznej naszej polityki, po części w epoce, gdy już znikło łudzenie się zagraniczną pomocą, wystąpiła trzecia odmiana błędu dyplomatycznego, trzecia forma liczenia na cudzą pomoc. Błąd ten nigdy nie zapanował tak powszechnie nad umysłami, jak dwie pierwsze jego odmiany, lecz i on wycisnął ujemne piętno na naszej duchowości, obniżył pracę, przez to opóźnił istotne stanie o własnych siłach, tę jedyną podstawę trwałej, skutecznej polityki. Błędem tym było liczenie na pomoc mocarstw rozbiorczych, jednego, drugiego czy trzeciego. Autorzy i propagatorzy takiej ciasnej polityki pozowali nieraz na wynalazców, a przecież stary to błąd, tylko w nowej formułce. I to przecież znów liczenie na obcą potencyę! Błąd tkwi zarówno w podstawie, jak w następstwach tego systemu. Staropolskie przysłowie przestrzegało słusznie, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ, a mimo to byli i ludzie, którym się zdawało, że byle łaskę z góry pozyskać, to już się dokonało wielkiego politycznego czynu, już się ma wszystko; nic więcej robić nie potrzeba, tylko chmury usuwać, by nie zbladł promień łaski. I tu znów było łudzenie się nadzieją pomocy zawodną, znów było przeoczenie, że kto ma siły, ten łaski nie potrzebuje, bez siły utraci się i łaskę, bo i ona w myśl racyi stanu, w myśl potrzeb państwa, ku silnym się zwróci, gdyż silnych potrzebuje pomocy. Z cudzej łaski nie można żyć w polituyce, na niej nie można opierać bytu i przyszłości. A ponieważ ten system polityczny przedstawia się sam jako kamień węgielny i każdoczesny drogowskaz działania, stąd prowadzi łatwo z jednej strony ideowo do obniżenia i zacieśnienia myśli politycznej do prowincyonalnego poziomu i zakresu, z drugiej zaś do niedoceniania, a skutkiem tego i niedopełniania prac w pozadyplomatycznych dziedzinach życia. I znów się krzewi ułuda, że obiecanka życzliwości z góry jest walnym politycznym sukcesem; znów nie rozwija się