Strona:Józef Milewski - Zagadnienie narodowej polityki.pdf/344

Ta strona została przepisana.

bodę głosowania w innych sprawach. Ale to najlepsza droga, abyśmy w sprawie swych narodowych postulatów zawsze byli w mniejszości. Bo dla przeprowadzenia naszych spraw będziemy poparcie innych grup mieli tylko, gdy naodwrót i one w swych sprawach będą stanowczo liczyć mogły na nasze głosy. Kompromis, obejmujący kilka spraw, lub trwały sojusz są więc środkami zdobyczy parlamentarnych; zupełnie sami nie możemy — wobec faktycznych liczebnych stosunków naszych we wszystkich trzech państwach rozbiorczych i parlamentach — niczego przeprowadzić, a warunkiem sojuszu czy chwilowego kompromisu, celem zyskania większości dla nas, jest znów możność ofiarowania stanowczego poparcia ze strony Koła polskiego. Poparcie to zaś nie polega na mowach, chociażby najświetniejszych — te w pełnej Izbie bardzo wyjątkowo tylko mają praktyczne znaczenie — lecz na liczbie głosów oddanych w stanowczej chwili. A liczbę tę głosów ofiarować może prezydyum Koła w pertraktacyach tylko, gdy Koło oparte jest na zasadzie zupełnej solidarności. Bez tej zasady można demonstrować w parlamencie, ale nie można działać politycznie, a same mowy, chociażby przepiękne, i same wnioski, chociażby najwspanialsze, ani nie podniosą znaczenia naszej delegacyi, ani nie przyniosą realnego pożytku. W rozsypce żadna armia zwycięstw nie odnosi, bez solidarności zaś jest delegacya w rozsypce. Za taką swobodą indywidualną posłów, zwalniającą ich od solidarności, może przemawiać indywidualna ambicya poselska, czy zaciekłość stronnicza, lecz nigdy interes kraju. Nie zyskali też nigdy nic dla kraju ci, co stali za Kołem, co wyłamali się z pod solidarności. I mówili mi starsi koledzy posłowie, co jeszcze pod chorągwią Grocholskiego służyli, że świadomie nazywał Koło polskie delegacyą, aby tem więcej wrazić w umysły i tradycyę ideę koniecznej solidarności, wykluczyć z góry wszelką myśl o chodzeniu samopas, działaniu na własną rękę, po-