Strona:Józef Milewski - Zagadnienie narodowej polityki.pdf/398

Ta strona została przepisana.

tylko rodzina moralnie zdrowa, przejęta poczuciem swych obowiązków, uznająca się za związek trwały, co ma przetrwać złą i dobrą dolę, lepszą przyszłość swych dzieci gotować. Takie pojmowanie rodziny, jej zadań i obowiązków, nakłada wędzidło na osobnicze zachcianki, wyklucza poddawanie się chwilowym rozpasanym instynktom, żąda ofiary swej pracy, myśli, uczuć, instynktów, na rzecz dobra rodziny, obowiązkiem altruizmu krępuje samowolny egoizm i chwilowe popędy. Stąd też trwale podnosił i coraz głośniej podnosi bunt przeciw tym więzom wybujały indywidualizm, pojmujący życie tylko jako troskę o siebie, wartość życia możnością zmysłowego używania mierzący. Gdy namiętność rozpiera ustrój człowieka, lub sobkostwo i lenistwo niszczy jego energię, wtedy szuka się argumentów, aby wyrwać się z pod panowania moralnych więzów, jakie nakłada rodzina, ale ta osobnicza swawola w sprawie węzłów rodzinnych, jak zawsze swawola, jest antyspołecznym instynktem i objawem. Dogadza to chwilowo pożądliwym chuciom jednostek, ale pomija wzgląd na przyszłość, na społeczeństwo. A polityka społeczna tego względu pomijać nie może i stąd bronić ona musi trwałości rodziny, jako pożytecznej instytucyi społecznej, organu o wielorakich funkcyach dodatnich, musi zwalczać zakusy jednostkowych tylko pożądań, podkopujące skuteczność i trwałość instytucyi rodziny. Jej zachwianie nie jest postępem społecznym.
A jeżeli wszędzie może socyologia wskazywać na wielką doniosłość społeczną rodziny, to w naszem położeniu nabiera ona jeszcze wyższego znaczenia. Bo nam braknie szeregu instytucyj, jakie mają inne społeczeństwa, bo instytucyj, będących dla innych narodów opieką, pomocą, częstokroć używano i nadużywano, aby nas pognębić, osłabić, aby nam zaszkodzić. Pozostała nam rodzima instytucya rodziny. Zadanie jej rozszerza się u nas, bo ona winna zastępczo objąć funkcye innych brakujących nam