Strona:Józef Piłsudski - Moje pierwsze boje (1925).djvu/049

Ta strona została uwierzytelniona.

basowy odgłos strzałów armatnich. Nie chcę twierdzić, że nie zrobiło to na mnie wrażenia. Owszem, w duszy budziło się znów poczucie bezsilności wobec przemocy technicznej nieprzyjaciela. Ręczę, że takie same uczucie musiało powstawać i u moich żołnierzy. Armaty to wpadały w gniewny szał, sypiąc strzał za strzałem szybkim ogniem, to znów milkły, by odezwać się tylko jakimś jednym strzałem. Widocznie cele to się ukazywały obserwatorowi, to znowu niknęły w terenie. Strzały karabinowe zbliżały się ku Korczynowi i wkrótce zatrajkotały karabiny maszynowe; to nowy objaw przewagi nieprzyjaciela nad nami. Nasi cofali się — tak sądzić było można z przesuwania się bitwy ku zachodowi.
Nieraz potem rozmyślałem nad tą chwilą, gdym na kasztance jechał ku Kozłowowi, przysłuchując się odgłosom bitwy za Wisłą. Zawsze przychodziłem, tak, jak i teraz przychodzę, do wniosku, że należało kasztankę zawrócić i jechać nie ku Kozłowowi, lecz ku Korczynowi zpowrotem. Może jest to moja zarozumiałość, lecz sądzę, że obecność moja w Korczynie zatrzymałaby odwrót i dnia tego nie dopuściłbym Moskali do zajęcia Korczyna. Brakowało tam jedynie rozkazu zatrzymania się, gdyż odwrót odbywał się bez strat. Trzeba było tylko zneutralizować u oficerów i żołnierzy wrażenie przewagi technicznej nieprzyjaciela, przed którą właściwie cofali się moi strzelcy — strat bowiem, powtarzam, nie było. Tymczasem, gdym przyjechał do Kozłowa, dowiedziałem się, że część wojska jest już w odwrocie na Winiary, część przeprawia się promem na Borusową, a sam bój toczy się na krańcach wschodnich Korczyna, jako bój arjergardy, kryjącej odwrót. Tam właśnie grały nieprzyjacielskie karabiny maszynowe. Wieczorem opuścili strzelcy Nowy-Korczyn, zniszczywszy za sobą most na Nidzie.
Nie mogę twierdzić, abym był tego dnia zadowolony i z siebie i z wojska. Wojsko cofało się bez potrzeby, bez odczucia przez straty krwawe przewagi nieprzyjaciela, jedynie z powodu psychicznego nacisku technicznej przemocy armat i karabinów maszynowych, których samo nie posiadało. Jest to dla mnie jeden z doskonałych przykładów, ilustrujących znaczenie psychicznych stanów żołnierza na wojnie. Ja znowu nie doceniłem wpływu tego stanu i nie zapobiegłem na czas ujemnym jego