Gdy dojeżdżał bez przeszkód do Czapel, słyszał za sobą strzelaninę, która się wzmagała. W Czaplach byli wtedy Moskale i, prawdopodobnie pod wpływem strzelaniny, wyszli w stronę Miechowa, bo wieś zastał pustą. Rozstawił straże u wylotów wsi, wysłał meldunek. Przed godziną, może trochę mniej, na drodze od Miechowa straż usłyszała kroki kupy ludzi i dała ognia; rozpoczęła się strzelanina. Wieś zaczęto widocznie otaczać. Było już ciemno, więc sądzić może o tem tylko z tego, że strzelano do wsi z różnych stron i że słyszał gwizdki i nawoływania się od północy i południa. Gdy Moskale wchodzili już do wsi od wschodu, wycofał się ze wsi, a że słyszał strzały i na tej drodze, skąd przybył, więc naprzełaj wziął kierunek na Ulinę. Wracając, znalazł swego żołnierza, posłanego poprzednio z meldunkiem, który zabłądził i dlatego w porę nie wręczył meldunku.
Nic więc z moich lisich zamiarów maszerowania za cofającą się kolumną! Ziemia się pode mną rozstępowała. Sądząc z opisu, musiała to być już piechota, więc nie najbardziej przednia straż rosyjska. Alarm już idzie dokoła i na zachodzie i na wschodzie, za chwilę może nam być bardzo ciepło! A te marudy jeszcze nie gotowe!
— Idę już do Śmigłego — mówię z nagłą decyzją.
Sztab, milcząc, stoi dokoła. Słyszał raport ułana, czuję, że wisi na ustach u wszystkich pytanie — dokąd?
— Idziemy na Władysław! — mówię — nie można na Czaple, może się uda na Władysław.
Szef zwraca się do mnie z cichą prośbą, bym pozwolił mu iść obok siebie w szpicy.
— Nie! — odpowiadam prawie ze złością — zostaniecie tam, gdzie wskazałem, gdy ze mną co się stanie, obejmiecie komendę.
Szef, widząc moją niecierpliwość, prosi już tylko — zawsze jest metodyczny! — bym zaczekał z ostatecznym wymarszem, nim nie sprawi kolumny, żebyśmy w nocy się nie pogubili i nie rozerwali się na części. Zgoda, zamelduje mi przez Kasprzyckiego, że wszystko gotowe.
Wreszcie wychodzę. Owiewa mnie zimne powietrze i odrazu zaczynam rozumieć, skąd ta zwłoka w wymarszu. Jest tak ciemno, że o dwa kroki nic nie widać. Liczyłem na to i chciałem
Strona:Józef Piłsudski - Moje pierwsze boje (1925).djvu/108
Ta strona została uwierzytelniona.