cznej oceny sytuacji ogólnej, oceny, z którą wyszedłem z ostatniej bitwy pod Dęblinem i z odwrotu pod Kraków. Tem mocniej, tem silniej układałem w głowie plany „hekatomby“ podhalańskiej.
Tym razem jednak nasz pierwszy występ na nowym teatrze wojny miał być triumfem, który na długo zapewnił nam szacunek otoczenia. Rzecz się tak miała.
Wraz z wcześnie zapadającym wieczorem chwytał mróz coraz silniejszy. Kawalerja, mając konie lekko podkute, posuwała się bardzo powoli po śliskiej do niemożliwości szosie. Patrol jeden skierowałem na Nowy-Targ wobec dzikich pogłosek, że tam jakoby mają być Moskale. Gdym przyjechał do Mszany-Dolnej, piechota moja już dawno stamtąd ruszyła do Dobrej, popędzana mrozem. W Mszanej dowiedziałem się, że w Dobrej stoi już część 6-ej dywizji kawalerji austrjackiej, lecz gdzie są generałowie 6-ej i II-ej dywizyj, u których miałem się meldować, nikt mi tego wyjaśnić nie był w stanie. Pojechałem do Dobrej. Dopędziłem swoją piechotę u początku wsi, w miejscu, gdzie od szosy odchodzi droga na południe do Jurkowa. Wojsko stało na mrozie, nie wiedząc, co czynić. Miałem kwaterować w Dobrej, lecz kwatermistrze już stamtąd wrócili, zapewniając, że cała wieś jest zajęta i chyba gwałtem da się jakaś część oddziału wcisnąć. Wiedziałem zgóry z doświadczeń z I korpusem, co to znaczy! Grubijańskie kłótnie o każdą chatę, obojętny, albo wręcz wrogi stosunek w tych wypadkach władzy. Do tego w tej chwili musiałbym mieć do czynienia z kawalerją, która, mając konie, rozkwaterowuje się szeroko. Dziękuję za taką przyjemność! — pomyślałem.
Wszedłem do karczmy, aby się rozmówić z oficerami i na mapie rozejrzeć się, jak zaradzić złemu. Nie mogliśmy przecież stać całą noc na mrozie, który dochodził do 20 stopni, od górskich zaś dolin szedł zimny przenikliwy ciąg, co jeszcze bardziej powiększało chłód. Chłopcy rozpalili ognie i gwałtownie tupali nogami, skakali, uderzali rękami o biodra na rozgrzewkę.
W karczmie było pełno ludzi, duszno i gwarno. Górale, żołnierze, oficerowie, wszystko to paliło, rozprawiało, wchodziło i wychodziło. Odrazu dowiedziałem się, że Jurków nie jest przez wojsko zajęty, dalej, że w Chyżówkach pokazali się dzisiaj pod
Strona:Józef Piłsudski - Moje pierwsze boje (1925).djvu/138
Ta strona została uwierzytelniona.