pelusz, jakąś kurtkę, a obok tego ułańskie spodnie i buty. Przy rewizji znaleziono u niego notatnik z zapisami, świadczącemi o tem, że przez cały czas od nocy w Chyżówkach śledził ruch na szosie i notował każdy oddział. Przy badaniu okazało się, że wdarł się on na górę, gdzie znalazł jakiś szałas i przesiedział tam o głodzie i chłodzie cały dzień, robiąc notatki i pilnie śledząc wszystko, co się naokoło działo. Teraz przedzierał się do swoich ze swemi spostrzeżeniami. Zaszedł zaś do chaty, bo był głodny, i dawał trzy ruble babie za posiłek, lecz ta narobiła wrzasku i biedny trafił do niewoli. Podobała mi się ta brawura i to spełnienie obowiązku aż do końca, nawet wtedy, gdy oficerek został sam i to po ciężkiej porażce swoich. Nie pytałem go więc już o to, skąd wziął ubranie cywilne i, chcąc go uchronić od rozstrzelania jako szpiega, bo przyłapanego w cywilnem odzieniu, kazałem wyszukać u chłopców szynel żołnierski i czapkę, umundurowałem go zpowrotem i odesłałem na tyły. Wychodząc, dziękował mi za to, dodał jednak: „Ale za to, że mnie Pan wziął do niewoli nie dziękuję, nie! Byłbym na pewno miał order św. Jerzego!“
Ten order pewno otrzymał siódmy oficer szwadronu, jakiś kaukazczyk, który uciekł i przedarł się do gen. Dragomirowa z przykrą wiadomością, że jego wyborowy szwadron został w całości wzięty do niewoli. Po kilku dniach zostało wziętych znowu kilku, tym razem dla odmiany, huzarów z dywizji tegoż generała. Ci opowiadali mi, że Dragomirow, wściekły z powodu wypadku w Chyżówkach, miał powiedzieć: „Jeżeli moi oficerowie nie umieją prowadzić szwadronów, to niestety ja, komendant dywizji, muszę jeździć na patrole!“
I jakoby istotnie ruszył z pierwszym patrolem ku nieprzyjacielowi.
Żałuję doprawdy, że nie prowadził on właśnie tego huzarskiego patrolu, z którego wzięliśmy jeńców, miałbym sposobność przekonać się, czy dowodziłby nim mądrzej, niż ten oficer, który przepłacił życiem swą nieostrożność. Było to w kilka dni po wzięciu w Chyżówkach szwadronu ułanów. Zdążyliśmy przez ten czas przetańczyć swego kontredansa: byliśmy pod Limanową, cofnęliśmy się do Jurkowa i znowu miałem pilnować przejść przez góry na południe od szosy Dobra — Limanowa. W Chyżówkach stał powtórnie III bataljon, zajmując pół wsi
Strona:Józef Piłsudski - Moje pierwsze boje (1925).djvu/144
Ta strona została uwierzytelniona.