liczne grupy kawalerji, to znowu drżeliśmy przed przemocą nieprzyjacielską. Nie mówię tu o sobie, gdyż, mając zasadniczy swój plan już zdecydowany, niewiele robiłem sobie z tej przemocy: mówię tu o ogólnym nastroju, który przeważnie był bardzo nerwowy, z ciągłemi obawami o skrzydła i tyły. Wojska będące przed nami ciągle się zmieniały. Po dywizji Dragomirowa ukazały się dywizje kozackie i 10. dywizja kawalerji z dzikim i okrutnym generałem Kellerem na czele. I te formacje zresztą to ukazywały się w wielkiej liczbie, to znowu mieliśmy przed sobą tylko jakieś patrole, w które się wchodziło, jak w masło, bez przeszkód prawie. Ja ze swemi bataljonami miałem jako bazę Jurków i drogę marszową, idącą doliną Chyżówek, ale doprawdy z pięć razy w tym czasie byłem u proboszcza w Stopnicy Królewskiej, po tamtej stronie przełęczy w Chyżówkach wpobliżu Limanowej. Biedny proboszcz musiał zdaje się co parę dni zmieniać swych gości — to my, to Moskale.
Wreszcie przełamało się. Pewnej nocy, dowiedziawszy się, że Rosjan w Stopnicy mało, przeszedłem Chyżówki, wyrzuciłem trochę kozaków ze wsi i posłałem na tyły Tymbarku, zajętego jeszcze przez Rosjan, jeden bataljon z karabinami maszynowemi. I nazajutrz byliśmy już w Limanowej. Było to 4-go grudnia.
Moskale widocznie cofali się ku Dunajcowi i Nowemu-Sączowi. Na horyzoncie, na górach, ukazywały się patrole konne, które spiesznie wycofywały się, a gdzieś z poza Wysokiej, od czasu do czasu, grzmiał strzał armatni. Austrjacy posuwali się ostrożnie za nieprzyjacielem. W Limanowej zatrzymałem się na chwilę, by się ostrzyc. Dowiedziałem się, że Rosjanie jakoby mnóstwo zarekwirowanych i nagrabionych rzeczy zgromadzili w Nowym-Sączu. Mówiono nawet, że jakoby zaczęto je stamtąd wywozić. Gdym w Kaninie, na szosie do Nowego-Sącza, dogonił sztab II dywizji, dowiedziałem się, że na Wysokiej stoją Moskale, a baterja ich strzela z Tetrzewiny. Przez lornetkę obejrzałem Wysoką i stwierdziłem, że obsada jest mała, więc łatwa do przepłoszenia. Komendant dywizji zaproponował mi, bym spędził Moskali, tem bardziej, że jego żołnierze zaczęli się trochę cofać. Rzuciłem jeden bataljon i kawalerję na prawo od szosy. Kawalerja poszła naprzód i, zsiadłszy z koni, pieszo zaatakowała nieprzyjaciela od skrzydła. Moskale opuścili Wy-
Strona:Józef Piłsudski - Moje pierwsze boje (1925).djvu/153
Ta strona została uwierzytelniona.