soką, baterja z Tetrzewiny zwiała, wszystko cofało się na Nowy-Sącz.
Gdym noc tę spędzał w zapadłej wioszczynie, w góralskiej chatce, byłem pod wrażeniem łatwości, z jaką Moskali zmusza się do cofania przed względnie małemi siłami. Czyżbym się mylił? Czyżby istotnie zwycięstwo uśmiechało się tej stronie, po której jestem? Cóż znaczy bowiem to nagłe i łatwe cofanie się? co znaczą te gawędy w Limanowej o rozpoczęciu ewakuacji w Nowym-Sączu? Rano patrole doniosły mi, że Tetrzewina jest wolna. Moskali tam niema, a Tetrzewina odległą jest od Nowego-Sącza zaledwie o kilka kilometrów!
Tegoż dnia otrzymałem zaproszenie na naradę do sztabu dywizji. Byłem strasznie zmęczony i zaziębiony, przeprosiłem więc, że nie mogę być osobiście, i posłałem Szefa. Po paru godzinach Szef wrócił. W komendzie dywizji dziękowano mu za przepłoszenie Moskali z Wysokiej i zaproponowano plan działań następujący. Dywizja ma całkowicie nieosłoniętą lewą flankę i dlatego dalej po szosie ku Nowemu-Sączowi posuwać się nie może. Gdybyśmy więc poszli na drogę Limanowa — Marcinkowice i zabezpieczyli lewe skrzydło, możeby można było razem podsunąć się ku Nowemu-Sączowi, co wobec słabych, jak się zdaje, sił nieprzyjacielskich byłoby niezbyt ryzykownem. Niezbyt mi się ten plan podobał, bo w ten sposób na wypadek niepowodzeń odsuwałem się od wymarzonej mej drogi do Nowego-Targu. Wolałbym zostać na prawem skrzydle dywizji, ale z drugiej strony ta nadzwyczajna skłonność Rosjan do cofania się była pokusą nielada. Błyskała jakąś nadzieją zwycięstwa. Wreszcie zgodziłem się.
Miałem przy sobie wówczas tylko dwa słabe bataljony. Jeden (V) musiałem detaszować na północ. Poza tem niecałe dwa szwadrony kawalerji, oddział karabinów maszynowych i 4 górskie armaty. Na wzmocnienie oddziału mego na szczęście przyszła jeszcze moja własna artylerja — „werndle na kółkach“[1] — 8 armat starego typu o niedalekiej portée i strzelające, jak na śmiech w tej wojnie, dymnym prochem. Dąbkowski przypro-
- ↑ Werndlami nazywano karabiny systemu Werndla, jednostrzałową nie repetjerową broń o wielkim kalibrze, którą otrzymaliśmy w początku wojny.