wadził jeszcze małą kompanję saperów. Ta pomoc przyszła po zwolnieniu reszty mego oddziału z I-go korpusu, po bitwie pod Krzywopłotami. Dwa bataljony poszły stamtąd, zgodnie z moim rozkazem, do Nowego-Targu, artylerja i saperzy przyszli do mnie pod Limanowę.
Z tym słabym oddziałem ruszyłem żwawo na północ. Gdym doszedł potem do drogi Limanowa — Marcinkowice, skręciłem prosto na wschód ku Dunajcowi. Jak zawsze, gdy jestem w marszu ku nieprzyjacielowi, byłem w stanie trochę podnieconym, z przyjemnem uczuciem jakiegoś triumfu, zmieszanego z oczekiwaniem nowych silnych wrażeń, nowych zagadnień. Kawalerja, rzucona naprzód, słała mi wciąż raporty o cofaniu się przed nią zewsząd słabych patroli nieprzyjacielskich. Nigdzie żadnego oporu, ani żadnych większych sił nie spotkano. Wszędzie ludność opowiadała, że Moskale byli tu przed godziną, przed pół godziną, i poszli do Nowego-Sącza, czy Dąbrowy za Dunajec. Nieprzyjaciel cofał się najwidoczniej, nie stawiając żadnego oporu. Moja radość a zarazem śmiałość coraz bardziej się zwiększała.
Już na dłuższym postoju gdzieś koło Pisarzowej, po otrzymaniu pierwszych meldunków od kawalerji zaczęła mi się kręcić po głowie myśl dojścia do Nowego-Sącza. Przewidywałem, że posuwanie się II dywizji będzie bardzo powolne. Czuć było to z ostrożnej atmosfery, panującej w sztabie dywizji. Tymczasem wydawało mi się rzeczą konieczną wykorzystanie sytuacji, dodania nieprzyjacielowi ognia w cofaniu się i utrudnienia mu tak zawsze trudnej operacji odwrotu. Bez względu nawet jak na całym froncie sprawa stoi, — myślałem sobie — nigdy taki nacisk nie zaszkodzi, zawsze pomoże.
Przed zapadnięciem wieczora doszedłem z piechotą i artylerją do Klęczan i tam otrzymałem od Beliny raport, datowany z Marcinkowic, więc z nad samego Dunajca. Raport przynosił dane, przekraczające moje najśmielsze nadzieje. Jeden patrol ułanów przeprawił się przez Dunajec koło Marcinkowic i wypatrzył słabe posterunki kozackie w okolicy Dąbrowy, inne patrole zajęły Rdziostów i górę Rdziostowską, po tej stronie Dunajca, spędzając z niej równie słabe patrole kozackie, które w pośpiechu cofnęły się brzegiem Dunajca ku Nowemu-Sączowi.
Strona:Józef Piłsudski - Moje pierwsze boje (1925).djvu/155
Ta strona została uwierzytelniona.