nad cnotami każdego z rumaków, nie o mieszkając skrytykować wszystkich innych koni, oprócz swego. Jednem słowem było bardzo huczno i bardzo wesoło. Wkrótce wrócił z pod Dąbrowy Grzmot-Skotnicki. Całą placówkę kozacką rozpędzono, wzięto 13 koni i kilku kozaków. Naturalnie, jak zwykle, Moskale bardzo źle się ochraniali.
Przystąpiłem do badania jeńców. Twierdzili oni, że placówka ich czekała na zluzowanie przez piechotę z Nowego-Sącza i mieli odejść tegoż jeszcze wieczora na północ do swego pułku. Dalej, że do Nowego-Sącza przyszedł cały VIII korpus z Karpat i że jego dowódca na pewno już jest w mieście. Pomimo, że zwykle wydawały mi się zeznania jeńców rosyjskich wiarygodnemi, tym razem odrzuciłem je. Jakto? Korpus ma być w Nowym-Sączu, a ja stoję ze swemi patrolami na górze Rdziostowskiej i ten korpus nie przeszkadza mi wcale oglądać siebie. Niemożliwe! Przecież nawet te patrole, które zmykały przed moimi ułanami byłyby śmielsze, czując za sobą oparcie tak poważne, jak korpus wojska. A to umykanie i skwapliwe cofanie się trwa już drugi dzień. Najbardziej dziwnem jest jednak posiadanie przeze mnie Rdziostowa. Jakiż, u licha, korpus nie osłoni swego noclegu i pola swego jutrzejszego marszu na odległość paru kilometrów? Niewiarygodne! Pozostaje jednak fakt, że placówka miała być zluzowana przez piechotę. Niema wątpliwości, że rozproszona placówka już narobiła alarmu i wobec tego z głównej szansy mego planu niespodzianki nic nie będzie. Chybaby maszerować zaraz tuż wślad za alarmującymi. Ale do tego nie jestem gotów, piechota moja jeszcze o kilka kilometrów od Dunajca je kolację. Szef przystępuje i jeszcze raz wysuwa argumenty, przemawiające za odrzuceniem planu ataku na Nowy-Sącz.
Zgoda! — zdecydowałem — trzeba się poddać racjom i być rozsądnym. Nie wyrzeknę się jednak części przynajmniej swego pierwotnego planu. Artylerja już przymaszerowała, więc trzeba ją wykorzystać. Pójdę z nią na Rdziostów i ostrzelam wszystkie wyjścia z Nowego-Sącza. Jeśli nieprzyjaciel się cofa, to doda mu to ochoty do szybkiego a może bezładnego wymarszu. Jeśli zaś istotnie, jak mówią kozacy, przygotowuje się on do ataku na nas, to moja akcja powstrzyma na czas pewien ten napad i popsuje jego porządek. Na wszelki wypadek most przez Dunajec
Strona:Józef Piłsudski - Moje pierwsze boje (1925).djvu/158
Ta strona została uwierzytelniona.