Strona:Józef Rostafiński - Jechać, czy nie jechać w Tatry.djvu/17

Ta strona została przepisana.
11

dnak niepokoju, bo dzięki uprzejmości pana sekretarza, czy innego członka Tawarzystwa Tatrzańskiego masz najęte mieszkanie np. u „Sobczaka.“ Każesz tam zajechać woźnicy. A do którego Sobczaka? rzuca ci pytanie, na które nie jesteś w stanie odpowiedzieć. Jest więc kilku Sobczaków? Twój Wawrzek wyprowadzi cię z zakłopotania rezolutną decyzyą, że to pewno u tego za figurą. Jedziesz. Jedna izba wynajęta, do drugiej czekają gości, „ale to ma być takie państwo, co pan jest huderlawy wicie?“ Macasz się, nie masz uschłej ręki, szukaj dalej.
— Eh, bo to pewno u Ustupskiego — mówi ci gazda, — przed którego chatę zajechałeś.
— Jak to u Ustupskiego, kiedy ja u Sobczaka mam mieszkanie.
— A to też jest Sobczak ino Ustupski wicie?
Nic nie wiesz, ale jedziesz dalej do Sobczaka Ustupskiego. Zajeżdżasz. Izby pełne gości! Pociesza się gaździna:
— U Ustupskiego? to zaś pewno u Spiwuka (śpiewak) — dołu, dołu musicie jechać i daje należytą infbrmacyę twemu Wawrzkowi. Wawrzek już wie gdzie, ale błądzi, wraca się tam i z powrotem, a gdy wóz osadził przed Sobczakiem Ustupskim Spiewakiem, spotykasz tam nowy zawód, a dowiedziawszy się, że Sobczaków jest moc wielka rozrzuconych po całej wsi i wszystkich jej ulicach, dopiero skoczyłeś po rozum do głowy: jedziesz do kasyna, dostajesz tam adres tego, który ci mieszkanie wynajął, a jeśliś