Strona:Józef Rostafiński - Jechać, czy nie jechać w Tatry.djvu/21

Ta strona została przepisana.
15

Któż nie słyszał o górskim nabiale i komu nie uśmiechała się myśl używania w obfitości mleka i pijania wybornej kawy. Złudne marzenia. Mleko jest krzyścijańskie, to jest obficie podlewane wodą, bo i górale doszli do tego przekonania, że chociaż to nie roślina, jednak pod takim wpływem przyrasta w sposób widoczny i dla ich kieszeni skuteczny. Śmietanka zaś rożni się od mleka tem tylko, że się za nią płaci kilka dudków więcej, niż za mleko.
Kraj bez dobrego mięsa, bez piwa i bez kawy i z dobrą tylko wodą na herbatę, czyż to miejsce odpowiedniego dla Polaków pobytu?
Ależ romantycy nie po to przyjeżdżają w góry. A przyroda? a widoki? a wycieczki? czy nie warto dla nich znieść tych drobnych czy ważniejszych niewygód?
Przyroda? zapewne — trzeba ją jednak widzieć; a chcąc widzieć, nie dosyć mieć oczy i patrzeć w dzień przy świetle słonecznem lub w noc jasną księżycową, ale trzeba... pogody. Jeszcze raz... pogody. Pomiędzy gośćmi, którzy corocznie zjeżdżają do Zakopanego, pogody zjawiają się rzadko i najczęściej goszczą jeszcze krócej. Za to zazwyczaj pada deszcz, alba zastępuje go „gmła“ już naprzemian w ciągu dnia, już ich kombinacye rozmaitego rodzaju.
To też ów piękny widok, jaki miał być ozdobą twego mieszkania, odważny turysto, będzie zapewne widziany przez kogo innego. Bo ty.... Naprzód będziesz się cieszył obietnicą pogody,