Strona:Józef Rostafiński - Jechać, czy nie jechać w Tatry.djvu/22

Ta strona została przepisana.
16

którą górale, jak każdą obietnicą, umieją równie hojnie szafować, jak wodą, którą dolewają do mleka, i pochwałami, które dają twej urodzie, jeśliś szpetny; twemu chodzeniu, jeśliś kulfon, i twemu rozsądkowi, jeśliś upośledzony umysłowo. Mimo obietnicy jednak będziesz miał ciągłą słotę, a twoi wielbiciele w głębi ducha będą się z ciebie naśmiewać gruntownie. Tematu im nie zabraknie, bo wszyscy jesteśmy ułomni, a oni należą do bystrych spostrzegaczy.
W mieszkaniu pusto i zimno, na dworze deszcz i mgła, na drodze błoto, w restauracyi dobra woda na herbatę.... masz przecie kasyno. Rzeczywiste kasyno.
Jeśli masz szczudła i na nich bez szwanku zaszedłeś albo dojechałeś, hajta! miejscowemi fiakrami, do których się wchodzi także przez dyszel (dla dam odprzęgają z jednej strony konia), jesteś zbawiony, masz ciepło, bilardzik, zielone stoliki, gazetki, a na podwórzu deszcz, i wieczorem wracaj znów na szczudłach, albo furką, jeśli ją dostaniesz. Jak nie masz własnej, demoralizuj lud za przykładem innych gości: daj szóstkę więcej najętej przez kogo innego furmance, a odwiezie cię cało do domu. Jeśli noc ciemna, a deszcz pada, na szczudłach nie radziłbym, bo chociaż pisze się o oświetleniu Zakopanego, i rzecz ta praktykuje się istotnie (przekonać się można, zapalając pod latarnią zapałkę), to jednak latarnie stoją w odległościach takich, że przeszedłszy od jednej do