drugiej, możnaby bez trudności wyjść na chuderlawego.
Zresztą niepogoda tak bezwzględną nie jest, po trzech tygodniach pobytu można się jej odmiany doczekać.
Pogoda się ustala, więc w góry.
Zapewne naprzód zechcesz poznać „urocze“ doliny, których całe mnóstwo koło Zakopanego. O Strążyską i Kościeliską będą ci się pytać po powrocie wszyscy, musisz więc tam być, żeby powiedzieć, żeś był. W oczekiwaniu deszczu, chciałem mówić pogody, pewno już zabrałeś niejednę znajomość i masz propozycyę zrobić te wycieczki „w kółeczku.“
Do Strążyskiej jest bardzo blizko. Można zajść po obiedzie — tak ci mówią — wybieracie się więc z polską akuratnością, zamiast po pierwszej o trzeciej godzinie. Droga jest nużąca i pełna niebezpieczeństw, fale, skruszone skały, mgła sina... stąpa się powoli i z namaszczeniem. Z towarzystwa jeden dostaje zawrotu głowy, przechodząc przez kładkę, trzeba mu więc zawięzywać oczy, inne boją się rogacizny, rozpinaj więc gwałtownie parasole, ciocie i poważniejsze panny trzeba w trudniejszych miejscach przeprowadzać nieraz z narażeniem języka na zmęczenie, żeby je do dalszego pochodu nakłonić. Tak wreszcie staje się po godzinie 4ej na kraju doliny koło buku, który ma ładną ławeczkę, a murawa dokoła daje wygodne kanapkowatości, zachęcające do spoczynku. Wyjmują się więc z koszyczków zapasy, spożywa
Strona:Józef Rostafiński - Jechać, czy nie jechać w Tatry.djvu/23
Ta strona została przepisana.
17