Strona:Józef Rostafiński - Jechać, czy nie jechać w Tatry.djvu/36

Ta strona została przepisana.
30

właściwy całemu cywilizowanemu społeczeństwu.
Owszem są i dziś ludzie zupełnie pozbawieni widzenia w górach czegoś więcej od zbioru „kamieni, wody i lasów“, co wszystko na równinie stokroć piękniejsze i bez żadnego trudu da się wszędzie osiągnąć. Ale takich będzie coraz mniej wśród ucywilizowanych społeczeństw.
A jednak wszyscy już dziś czują, że po kilku dniach pobytu w górach stan zdrowia, swobody i rzeźkości znakomicie się poprawia, że „myśli się rozjaśniają, czucie głębiej się otwiera, wszystkie władze grają czyściej i harmonijniej;“ tym zaś, którzy mają wzrok otwarty na ich piękności:

Jakaś roskosz spływa w serce,
Powiew szczęścia i swobody.
............
Dusza wybiedz chce oczyma,
Upojona a niesyta;
Niby lecieć chce skrzydlata,
Obudzona jak z zaklęcia...
I tę całą piękność świata
Chce uchwycić w swe objęcia.

(Ranek, p. 122).

Tak jest rankiem w górach według Asnyka, rankiem kiedy:

Wyzłocone słońcem szczyty
Już różowo w górze płoną,
I pogodnie lśnią błękity
Nad pogiętych skał koroną.