Strona:Józef Rostafiński - Jechać, czy nie jechać w Tatry.djvu/37

Ta strona została przepisana.
31

A znów wieczorem, jak mówi ten sam poeta w innem miejscu (Letni wieczór, p. 111):

Wraz z wonią polnych kwiatów
Z gasnącym blaskiem zórz,
Cicha poezya światów
W głąb ludzkich spływa dusz.

Piękność gór nie ogranicza się na dniu i wieczorze. I noc, noc barwna, jak ją nazywa hiszpańskie przysłowie, w przeciwstawieniu białego dnia, nietylko jest barwną, ale pełną melodyi dla wykształconego ucha.
Z głębokiem zrozumieniem śpiewa o niej Asnyk w Nocy pod Wysoką:

Cisza — a jednak w tej pozornej ciszy
Wsłuchane ucho ciągłe wrzenie słyszy,
Szmer nieustanny, na który się składa
Wszystko, co głosem z życia się spowiada:
I woda, która gdzieś w szczelinie syczy,
I fal powietrza szelest tajemniczy,
I pękających głazów łoskot głuchy,
I wszystkie świata nawpółsenne ruchy.

I znowu płynie cicha pieśń natury
W gwiaździste sfery, w przestrzeń nieskończoną,
Gdzie wszystkie pieśni zdążają i toną,
I tam się wiąże i zlewa i brata
Z całą harmonią zaziemskiego świata.