Czy mucha wśród tego cierpi? Ja myślę. Dość patrzeć siódmego dnia po zarażeniu jej na ostatnią chwilę zgonu. Gdybym lubował się w szkole Zoli, mógłbym z cynicznym realizmem przedstawić wam obraz kurczów, konwulsyj, całą brzydotę konania, całą trwogę śmierci; lepiej jednak na ten realizm rzucę zasłonę, a przemówię do waszej wyobraźni inną drogą. Wolę przypomnieć wam to, co najdoskonalszego stworzyła starożytność jako wyraz godnej, nieobrażającej uczuć dobrego smaku boleści: grupę Laokona, ojca z 2 synami, ginących w splotach wężowych, grupę zdobiącą Belweder watykański, naśladowaną w marmurze, spiżu, i odtwarzaną w rysunkach tyle razy, iż jest powszechnie znaną. Przypominam i mówię, ze męczarnia owadu sroższa, bo czuje tysiące laokonowych splotów na raz i czuje je w swem wnętrzu. To jednak tylko mniejsza połowa boleści, bo to ból ciała: a „śmierć mniej bolesną od upokorzenia“ mówi poeta. A czyż może być boleść większa od uczucia, że z każdą kroplą krwi, którą tracimy, nietylko uchodzi nam życie, ale że właśnie z każdą tak wyssaną kroplą mój wróg, mój śmiertelny nieprzyjaciel nabiera nowych sił i nowej żywotności. Ta boleść musi się stawać bezbrzeżną. Przychodzi nareszcie taka chwila, że owad wśród męczarni ginie. Właściwie nic z niego nie pozostało, jak tylko skóra, i wewnątrz środkowy pokarmowy kanał — resztę wyjadł wilkołak. Podobną jest teraz mucha do sprzętu stoczonego przez owady, który zdaleka łudzi zwykłą postacią, w rzeczywistości jest tylko próchnem. Z chwilą śmierci owadu rozpoczyna się dla jego wilkołaka nowy moment życia. Teraz każda z kulek plasmy zaczyna się wydłużać w mniej lub więcej długą nitkę, którą botanicy nazywają u wszystkich grzybów strzępką. Odwłok muchy wskutek tego rozrostu Empuzy pęcznieje, pęka w najsłabszem miejscu, w trzech podłużnych pasach na brusznej stronie, i temi szparami wychodzą strzępki Empuzy, jak gęsty las obok siebie stojących nitek, na zewnątrz. Teraz na wierzchołku każdej strzępki, tworzy się maleńka wypuklina, przewęża się w pewnej odległości od wierzchołka, w tem przewężeniu oddziela poprzeczną ściankę od nitki, na której powstała, poniżej tej poprzeczki powstaje na nitce kołowa szpara, w której ściana nitki pęka, a powstała na wierzchołku wypuklina zostaje z wielką siłą wyrzucona w powietrze, żeby przylepić się do nowej muchy i stać się jej wilkołakiem. Czyż to nie cudowne? Mojem zdaniem nie, bo ja rozumiem jak się to dzieje od początku do końca. Ale może być cudownem dla tego, który nie pojmuje jak się to dzieje; bo cudowne jest w przyrodzie tylko to, co w danej chwili i dla danego umysłu jest niezrozumiałe. Chodzi więc o wytłómaczenie, jakim sposobem ten pocisk zostaje wyrzucony
Strona:Józef Rostafiński - O wilkołakach szczególniej świata roślinnego.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.
727
O WILKOŁAKACH.