Strona:Józef Rostafiński - O wilkołakach szczególniej świata roślinnego.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.
733
O WILKOŁAKACH.

rego one należą, nazywa się Mucor. Występuje on w licznych gatunkach pleśni bardzo pospolitych. Na pokarmach, które kilka dni zostały zaniedbane, szczególniej na mącznych i owocach, konfiturach i t. p. wyrastają grzybki, które gołemu oku przedstawiają się jak las delikatnych, nikłych, srebrzysto-przezroczystych niteczek, z których każda zakończona jest w wierzchołku kuleczką szarawą, wielkości mniej więcej łebka od szpilki. Te wierzchołkowe kulki są to zarodnie Mucoru, czyli torebki z których tworzą się liczne zarodniki. Zarodniki te są połączone glonowatą istotą. Dlatego też, skoro delikatna, krucha ścianka zarodni pęknie, zarodniki wydobywają się na zewnątrz, wszystkie razem zespolone w kroplę gęstego śluzu. Ten sprawia, że przylegają do przedmiotu, na który się dostaną. Czy się jednak dostaną na miejsce, na którem mogą wykiełkować, to rzecz wypadku, a prawdopodobieństwo nie tak wielkie jak Empuzy, bo zarodnik jest tu bezwładny. Rodzaj Pilobulus, który się z Mucoru, przez doskonalenie się właściwe wszystkim jestestwom, wytworzył, jest dla tego właśnie wyższym, że tu cała zarodnia zostaje w górę wyrzuconą. Wyrzuconą takim mechaniznem, naprężenia nóżki wodą, jakiśmy poznali u Empuzy. Tu istnieje więc większe prawdopodobieństwo, że jedna z licznych zarodni dostanie się na miejsce, w którem zarodniki wykiełkują i dla tego mówimy, że Pilobolus jest doskonalszą rośliną od Mucoru. Empuza ma już ten sam herb co Pilobulus: pocisk wylatujący z działa, tylko inne nazwisko. Ma zaś inne dla tego, że powstała jeszcze później, przez szczególne przystosowanie się jednego gatunku z rodzaju Pilobulus do pasorzytnego sposobu życia na musze. Nie pierwszy to ród, którego początek świetności na pieczeniarstwie oparty.
W stosunku pasorzyta do gospodarza, który go krwią swą własną żywi, jest jedna okoliczność, podobno najdonioślejszego znaczenia, którą podnieść wypada. Będzie to pytanie, dlaczego jakiś owad, na którym ten lub ów grzybek pasorzytuje, cierpi z tego powodu; dlaczego cierpią pewne tylko osobniki, kiedy jednocześnie inne mają byt swobodny; dla czego jedne giną przedwcześnie w takich męczarniach.
Do głębszego rozbioru tego pytania potrzeba nam szerokiej podstawy. Znajdziemy ją, przypominając sobie te prawa rozwoju, które na tem samem miejscu w wykładzie „O prawie Maltusa w przyrodzie“ starałem się przed dwoma laty wyjaśnić i na przykładach uzasadnić. Jest ich kilka. Jedno uczy, że w przyrodzie wszystko z drobnych powstaje zaczątków i rozwijając się powoli ale bez przerwy i bez skoków, dochodzi do pewnego szczytu, by znów rozpaść się kiedyś na składowe części, z których powstało i rozpocząć nowy szereg skupień w dosko-