prawdę. Cwila taka starczy mu na zawsze, bo miłość, w jakiejkolwiek postaci, nie gaśnie nigdy i, jeszcze jako wspomnienie
„Powinna smutne rozpromieniać noce
I przez ciemności przedzierać się drżąca,
Pełna tęsknoty cichej i żałoby
By wieńczyć śpiące ruiny i groby.“
Czem wobec tego cierpienie? czem? zwłaszcza że jak mówiłem, w przyrodzie nie ginie nic, tylko znikać może nam z przed oczu jako utajona siła. Nie ginie nic, a nawet nasze pragnienia, dążenia, cierpienia na to
Chwieja się ważą i męczą
By mogły w przyszłości żyć.
W obec tego wszystkiego, pojmując doskonalenie się ludzkości jako cel naszego bytu, można wśród laokonowych splotów życia rzucić przecież pieśń greckiej wesołości, bo z cierpień naszych odmładza się ciągle stary pień ludzkości, i coraz nowemi a doskonalszemi pokrywa się latoroślami.
„Ucisz się serce! swoich strat
Już nie opłakuj, stroskane;
Ale wschodzący pozdrów świat,
I jego jutrznie różane.“