Początkowo pokazują się przeciągłe upłazy zwane zakosami, które w rozmaitych miejscach poprzerzynane są turniami; dopiero wyszedłszy na sam grzbiet podkowy od północy, spostrzegamy same głazy i łomy niepodobne do przebycia. Najwyższe wierchy są w tyle po za kołem téj podkowy; wszystkie razem ujrzeć można, gdy się wyjdzie dopiero na najwyższy szczyt.
Granit Gierlachu odróżnia się od granitu północnych gór Tatrzańskich, w tych bowiem feldspat jest albo białym, albo szarawo-białym lub wreszcie czerwonym, w Gierlachu zaś jest koloru żółtawego lub pomarańczowego i drobnoziarnisty. Dlatego téż piasek na stokach góry zabarwiony gliną pochodzącą z rozkładu feldspatu jest żółtym, czego w północnych Tatrach nie znajdujemy. Wszystkie szczyty Gierlachu, szczególniéj zaś północne, robią do pewnego stopnia wrażenie skał bazaltowych. Kolosalne słupy granitu wznoszą się jedne obok drugich w rodzaju bazaltu na słynnéj górze Detunata w Siedmiogrodzie, jak to wiem z opowiadań Dra Chałubińskiego, który tę górę osobiście zwiedzał. Ta tylko zachodzi różnica miedzy Gierlachem a Detunatą, że na Gerlachu słupy sterczą pionowo i są sześciokątne. Detunata zaś ma słupy znacznie pochylone i mniéj więcéj czworokątne. Wszystkie głazy i odłamy skał są pokryte czarnym porostem, co granitowi nadaje ponure wejrzenie bazaltu.
Rozpatrzywszy się dokładniéj w kształtach téj kolosalnéj góry, można łatwo spostrzedz, że składa się z wielu turnic, które bardzo ostro zakończone, z obu stron góry szczególniéj od zachodu systematycznie są ułożone, tak, że w środek zbiegają się najwyższe punkta. Pięć najwyższych turnic stanowi jądro góry a średnia jéj kopułę. Jestto jakby olbrzymi portal gotyckiéj budowy; śliczny, prawdziwie magiczny efekt światła powiększa podczas pogody zachwyt zdumionego widza. Szczególniéj w południowych godzinach nabiera jakiegoś dziwnego niewypowiedzianego uroku i uwydatnia najmniejszy szczegół. Z Łomnicy lub Lodowego szczytu mamy prawie ten sam ogólny widnokrąg, ale widok z Gierlachu jest w swoim rodzaju jedynym, gdyż ze szczytu jego widać całe Tatry wokoło u spodu, nawet olbrzymy jak Łomnica lub Lodowy szczyt muszą przed dumnym Gierlachem uniżyć karku.
Jeden dzień dla rozpatrzenia się po Gierlachu nie wystarcza; trzeba tutaj być powtórnie, chcąc nabrać dokładnego wyobrażenia o przerażającym dzikim ogromie i piękności téj góry. Pod każdym więc względem jest Gierlach najbardziéj imponującą górą w Tatrach, dlatego téż słusznie ją królową Tatrzańską nazwać można.
Dopełniając mojego opowiadania wyrażam zarazem nadzieję, że niezawodnie wkrótce ktoś ze zdolnych i przedsiębiorczych turystów umiejętniéj niż ja tę górę opisze; co się zaś mnie tyczy, wyznam otwarcie, że dorzucając tę drobną cegiełkę, do umiejętnych badań tatrzańskich miałem na myśli słowa naszego Zygmuntowskiego psalmisty:
Niech ku pożytku dobra wspólnego pomoże!
Jeszcze jeden szczegół, dla zaokrąglenia mojego opisu.
W styczniu z. r. otrzymałem był z Kesmarku od p. Döllera, sekretarza węgierskiego Towarzystwa Karpackiego, zapytanie, czy rzeczywiście byłem na szczycie Gierlachu i z którymi przewodnikami się wybrałem? Odpisałem mu na to, że w istocie byłem 22 września 1874 r. na najwyższym punkcie i wyliczyłem wszystkich towarzyszących mi zakopańskich przewodników. Wkrótce potém odebrałem od tegoż p. Döllera drugi list, w którym mnie uprzejmie prosił, abym moje twierdzenie udowodnił; sądził bowiem p. sekretarz, że się mylę, biorąc zapewne inny, mniejszy szczyt za najwyższy; albowiem trafiło się to już wielu turystom zwiedzającym Gerlach, iż sami siebie oszukując twierdzili o tém, czego nie dokazali. Takie powątpie-