Strona:Józef Stolarczyk - Wycieczka na szczyt Gierlachu.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.

pod tym jednym względem wielka różnica w porównaniu do widoku z Gierlachu. W Arabii znów za Czerwoném morzem rozlega się smutna płaszczyzna, pustynia bez roślinności; daléj ukazują się góry nie mające jednak tego czarującego kolorytu co nasze Tatry, zmieniające co chwila wyraz swéj fizyonomii. Zwiedzając górę Tabor, byłem rzeczywiście widokiem z jéj szczytu zachwycony; muszę tu jednak nadmienić, że cały krajobraz przedstawił mi się w znacznie ścieśnionych ramach, niedość gubiący się w nieskończoności, bo jak wiadomo góra Przemienia Pańskiego o wiele jest niższą od Gierlachu. Uważałem również, że z Hermonu, wznoszącego się nad jeziorem Genezareth, byłby nierównie piękniejszy widok. Następnie, gdym we Włoszech zwiedzał Wezuwiusz, doznałem wprawdzie szczególniejszego wrażenia, lecz już w innym rodzaju, bo tutaj sąsiedztwo błękitnego morza i miasta wiele się do piękności przyczynia. Co się jednak samych gór dotyczy, to przyznać muszę otwarcie, że wolę nasze Tatry i przekładam je nad wszelkie inne góry. Mają one coś poetyczniejszego w sobie, więcéj jakoś przemawiają do mego serca i czuję dla nich prawdziwe zachwycenie, czy może dlatego, że swojskie? niechaj to rozstrzygnie, jak kto chce, zresztą jak mówią de gustibus non est disputandum. Ta nagromadzona rozmaitość szczytów i turni, które z Gierlachu widzimy, wprawia nas w tém większe zdumienie, jeżeli bliżéj siebie popatrzymy. Wszystkie inne góry mają jeden najwyższy szczyt, mniejsze zaś turnie, jak je n. p. posiada Łomnica, są znacznie niżéj położone. Z Gerlachu jednak patrząc rzecz się zupełnie inaczéj przedstawia. Rozdzielonym on jest na pięć szczytów ciągnących się od północy na południo-wschód, jednak nie w prostym kierunku. Średni jest najwyższym, kto więc chce powiedzieć, że był na samym szczycie Gerlachu, musi na ten średni wyjść. Północne dwa cokolwiek niższe od średniego a południowe co do wysokości także go nie dosięgają. Przejście z jednego szczytu wprost na drugi jest w żaden sposób niemożebne. Każdy z nich to olbrzym straszny, o którego odarte i głuche ściany tylko wiatr się rozbija. Przed tysiącami lat niezawodnie te pięć szczytów stanowiły tylko jedną górę. Dopiero w skutek tych strasznych wstrząśnień, którym ziemia nasza podlega, nastąpił, że się tak wyrażę, rozbrat i góra rozpadła się na pięć oddzielnych części i mnóstwo turnic. Naokoło otoczony jest Gierlach wszędzie przepaściami, z których najstraszniejsze znajdują się od północnéj strony i od wschodu. Najmniejszéj trawki tutaj nie spostrzegłem a żywego stworzenia ani śladu nie było, prócz jednego orła, który, jak już wspomniałem, po nad te olbrzymy się unosił. Miejsce na wierzchołku góry nie jest zbyt wielkie i prawie równe. Na krawędzi od doliny Wielkiej ustawiona jest przez turystów mała piramidka z kamieni; poznać jednak, że ich jeszcze nie wielu tu było, bo piramidka niewielka.
Pomimo prześlicznego widoku, musieliśmy wreszcie wracać, gdyż nocować tu niepodobna a chyląc się ku zachodowi słońce przypominało, że mamy przed sobą trudny i daleki powrót; zmęczonemu zaś, wieczorem lub nocą nie radziłbym z Gierlachu na dół schodzić, gdyż kroku jednego nie byłby w stanie zrobić. Pożegnałem się zatém z Gierlachem i z wszystkiemi widokami ze szczytu jego, kto wie, czy nie nazawsze, bo już tu prawdopodobnie więcéj się nie zapuszczę. Z dziwném uczuciem, jakby boleśnie dotknięci rozłączeniem się z drogą osobą, zaczęliśmy schodzić na dół.
W znacznéj odległości od szczytu ku dołowi, zkad już można widzieć staw w szfolskiéj dolinie, zobaczyli moi towarzysze kilka kozic. Przy téj sposobności zauważyliśmy, iżby o wiele łatwiéj wyjść można na Gerlach od szfolskiéj doliny, mimo, iż temu strzelcy, którzy często się puszczają w szfolską dolinę, uporczywie przeczą. Choćby jednak była możność wyjścia, to trzeba zrobić znaczne okolenie lub wprost z Mięguszowskiéj doliny przechodzić, co wymaga dłuższego czasu, a wiadomo, że w Tatrach pogoda niestała. Tym razem nie mogliśmy się osobiście o prawdzie twier-