w czystości rasy. Przez lat tysiąc nie przerobiono ich ani na władców, ani na niewolników, a w czasach wczorajszych — ani na Robów, ani na Popsujów. Ale, niestety, przez te długie wieki nie nauczono ich też czytać i pisać. Gdy zaczną władać tą niezbędną sztuką, będzie można dopiero wnosić ile są warci, jako — cives Cudnenses. Tymczasem nie warto zbyt forsownie rozwijać ich ambicję, jak to czynią niektórzy zawzięci przyjaciele ludu, — lepiej ich namawiać do nauki, choćby czytania i pisania. Tą drogą dojdą do rządu, dostojeństw i większej gatunkowej wagi w społeczeństwie.
W pokornym niegdyś, potem zadumanym, dzisiaj już wspaniałym chłopku cudeńskim budzą się dopiero instynkty społeczne, a w tem przebudzeniu nie wyglądają odrazu zachwycająco. Chłopski patrjotyzm, jeżeli o takim może być mowa, rozgałęził się nieco od wioski do gminy, od gminy do powiatu, ale nie sięga miast, ani zbyt dalekich obszarów. Trafniej będzie powiedzieć, że rozszerzył się chłopski egoizm klasowy. Szlachta i mieszczanie nazywają to wadą, chłopi poczytują sobie za zaletę. Zważywszy zaś, że chłopi przewyższają liczebnie całą resztę ludności ziemi cudeńskiej, a ta reszta odznacza się patrjotyzmem bardzo kapryśnym, działającym bez ciągłości i konsekwencji, może
Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/14
Ta strona została przepisana.
— 8 —