— W tym rodzaju mogę polecić panu dzieło najświeższe, szeroko omawiane w prasie. To jest tom profesora Wahadłowskiego p. t. „Przebłyski“.
— Zechce mi pan zatem zapakować te „Przebłyski“ i po jednym przynajmniej typowym utworze najnowszych autorów.
Ze sporą paczką książek powrócił Szaropolski do swego mieszkania przy Lubej, ale zanim zabrał się do czytania, umyślił sobie porozmawiać z panną Malankowską właśnie o tych młodych pisarzach, których ona sporo znać musi. Temat neutralny i zachowanie przynajmniej grzeczności sąsiedzkiej.
Zastał pannę Marusię w towarzystwie Roberta Szaropolskiego, co go bynajmniej nie zdziwiło, bo i wtedy, w kawiarni „A rebours“, gdy poznał artystkę, zauważył, że obcowała z „Bertkiem“ po koleżeńsku. Ale zawahał się, czy zacząć mówić o zamierzonym temacie, gdyż zdania Roberta nie bardzo był ciekaw. Ponieważ jednak sąd panny Marusi o literaturze i sztuce był także dla niego zagadką, — zdecydował się wnieść tę kwestję na forum, jakie się zdarzyło. Pozna przynajmniej, jak się zapatruje na te produkcje przeciętna publiczność.
Rozwinął zatem paczkę i rzekł:
Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/165
Ta strona została przepisana.
— 159 —