litykę swarów; podczas okupacji niemieckiej — politykę grzeczności.
Aby uzasadnić to twierdzenie, trzebaby dowieść go przynajmniej na pobieżnym skrócie dziejów Cudna podczas wojny. Pozwolimy sobie jednak przeskoczyć przez te dzieje, aż do punktu wyjścia naszego opowiadania, które jest tylko gwizdanym przyśpiewem do historji.
Parę już lat korzystało Cudno z rządów dobroczynnych najezdców, którzy zachowywali się... ujmująco. Zamiast poprzestać na niemczeniu i grabieży, — które to konieczności stosowano całą parą — starali się pozyskać serca ludności za pomocą szeregu łask i dobrodziejstw, nie tyle realnych, ile wyrażonych przez urzędowe nominacje, dowcipne przezwania i manifesty cesarskie. Gazy trujące, przeznaczone do walki frontowej z nieprzyjaciółmi, mogły słusznie być nazwane metodą brutalną i barbarzyńską. Ale Prusak nagrodził tamten zohydzony pomysł przez wynalazek gazów rozweselająeych, użytych do uśpienia przyjaciół w Cudnie. Miasto i ziemia cudeńska ogrodzone zostały pancernym, kojcem, nie przepuszczającym wieści szkodliwych dla wychowania nowego pokolenia Cudnian, sprzymierzonych z „mocarstwami centralnemi“, który to eufemizm dyplomatyczny oznaczał: Berlin. Do tego kojca napuszczono sztucznych oparów w rodzaju przyznania Cudnu nie-
Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/17
Ta strona została przepisana.
— 11 —