— Bojkot generalny i najściślejszy. A jest to dopiero pierwszy akt obrony od „naszych“ Żydów, akt najłagodniejszy.
Wstali już od stołu, zabrawszy z sobą kie liszki. Joachim usadowił się w wielkim, staroświeckim fotelu — wszedł na swą katedrą. Cień, który gęstniał w tym kącie pokoju, podkreślał na twarzy Joachima fałdy tragiczne rozbujały mu się na głowie siwe pasma włosów, a oczy nabrały blasku. Przez samą swą postać, poważną i groźną, przykuwał uwagę słuchaczy.
— Akt najłagodniejszy? — nawiązał Edwin przerwaną nie rozmowy. A jakież stryj przewiduje akty jeszcze mniej miłosierne?
— Jednocześnie z bojkotem — odebranie Żydom pełni praw obywatelskich, których nigdy u nas nie mieli, które pochwycili dzisiaj bez konstytucji, ukradli w ogólnym zamęcie. Najwyżej mogą im służyć prawa obcokrajowców. Jeżeli się niemi nie zadowolnią, niech wędrują od nas na cztery wiatry. Jeżeli zaś nie zechcą, poprzemy ich emigrację jeszcze energiczniej.
— To stryj nie dopuszcza asymilacji, choćby częściowej?
— A dajże mi pokój z asymilacją! Gdzieś ty kiedy widział Żyda szczerego obywatela kraju, w którym mieszka? Czy u nas, czy nawet zagranicą, gdzie mają złudniejsze pozory obywa-
Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/192
Ta strona została przepisana.
— 186 —