państw przez giełdy, dzienniki i przepłaconych ministrów — upatrzył sobie innego potentata na sprzymierzeńca. Stanął przed obliczem Wilhelma i ofiarował mu swoje usługi do podboju świata. Znał go doskonale, choć zdaleka. Wiedział, że ten arcypruski megaloman potrzebuje zdolnych żydowskich agentów do przeprowadzenia swych zamiarów rozbójniczych, ubranych w pozory bohaterstwa i misji historycznej. Zapewnił go, że wierzy w jego genjusz i powołanie do panowania nad światem. Wiedział zaś sam dla siebie, że pomimo półwiekowych zbrojeń i knowań niemieckich, Kajzer, przedsiębiorąc wojnę, stawia losy swego kraju na bardzo ryzykowną kartę. Czy Prusak wygra, czy przegra, Ahaswerus zarobi: sfinansuje wojnę, a ma przecie solidne pokrycia i u przeciwników, we Francji, w Anglji, w Ameryce. Ale przedewszystkiem wiedział arcyżyd, że ta wojna, od której krwawych skutków on swych współwyznawców potrafi znacznie osłonić, przyniesie Izraelowi kolosalną korzyść i sposobność: przewróci całe stosy nienawistnych, aryjsko-chrześcijańskich porządków i da mu możność wystąpienia do własnej, oddawna uknutej i pożądanej walki. Niech sobie arcyprusak próbuje walki z resztą świata — on, arcyżyd, wypowie nareszcie śmiertelny bój Chrystusowi.
Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/196
Ta strona została przepisana.
— 190 —