Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/209

Ta strona została przepisana.
—   203   —

tajemnicze losy, czy misje. Jedni mówili, że był to oficer sztabu po cywilnemu, incognito, przysłany przez samego Lloyd George’a dla zbadania atmosfery politycznej Cudna; drudzy, że dziennikarz; inni, że prywatny amator etnografji. Ktoś też zapewniał, że Mr. Coach jest dentystą, ale potwarz ta niegodna była wiary. Zaproponował go na ucztę Robert Szaropolski, który po knajpach najciekawsze zawierał znajomości. Panna Malankowska odesłała zaproszenie do uznania Edwina, który odpowiedział, że mu to nic nie przeszkadza, owszem rad będzie pogadać znowu po angielsku, co mu się w Cudnie prawie nie zdarza...
Gdy wszedł Edwin do swej byłej kaneclarji, podniesionej dzisiaj do rangi salonu międzynarodowego, zastał już gościa usadowionego między piękną panną Marusią a Robertem, poprawniejszym dzisiaj, niż kiedykolwiek. Mr. Coach był średnio pozorny, dostatecznie sztywny i bardzo dobrze ubrany. Tylko konwersacja nie szla gładko. Panna Malankowska porozumiewała się z gościem zapomocą łamanej niemczyzny, Robert udawał tylko, że umie po angielsku.
— Proszę cię, rozgrzej trochę tego Brytańczyka, bo ja przy szklance gadam z nim, ale tak na sucho... nie mam dosyć wprawy — szepnął na uboczu Robert do kuzyna.