Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/226

Ta strona została przepisana.
—   220   —

ciekaw przedewszystkiem, jak nowa machina państwowa, rozbudowana na tak szeroką skalę, dotyka ostatnimi klawiszami spraw codziennych, poziomych, pomiędzy któremi przewijały się osobiste interesy Szaropolskiego. Ponieważ wszystkie te sprawy były „wewnętrzne“, zapragnął poznać odpowiedniego ministra i po długim namyśle udał się do niego.
Ministrem był Godzisław Wahadłowski, brat profesora, który napisał „Przebłyski“. Żadne pismo, nawet najkrzykliwsze, nie pozwoliło sobie dotąd na krytykowanie tego ministra; nic chwalono go także, gdyż jego przeszłość, nieposzlakowana równie, jak nieodznaczona dotąd wybitnem dziełem, utrudniała wróżby o tem, jak się on wywiąże z wysoce odpowiedzialnej funkcji, którą mu powierzono. Minister Wahadłowski wypłynął z ciszy i dotąd, na kurulnym stolcu, otaczała go cisza.
Szaropolski nie miał wcale trudności z otrzymaniem audjencji. Zapisał się w kancelarji i otrzymał niebawem odpowiedź, że pan minister przyjmie go nazajutrz o godzinie 4¾ po południu. Jakoż został wprowadzony punktualnie w oznaczonym terminie do gabinetu ministra, pomimo że w poczekalni, między dość licznymi interesentami, znajdował się jeden książę i paru wyższych oficerów. Prostota lokalu urzędowego, brak wszelkiej etykiety i parady (nawet woźni