Tego samego dnia w nocy powrócił Szaropolski do Znojna, które już od paru tygodni było jego własnością. Nie chwalił się tym nabytkiem w Cudnie, aby nie wywołać projektu wizyt damskich, które przeszkodziłyby mu dotkliwie w urządzaniu nowej siedziby i nowego warsztatu pracy. A gospodarował już zawzięcie w starym dworze, trochę zaś ostrożniej na polach, zaledwie obnażonych ze śnieżnych obrusów i rozbudzonych do nowej, radosnej kampanji.
Poszedł właśnie za radą stryja Joachima: odczepił się od panny Malankowskiej, sprzedał fabrykę w Cudnie i kupił Znojno. Ani trochę go to nie korciło, że zmienił zdanie i wykonał te projekty stryjowe, którym jeszcze pod koniec przeszłego roku opierał się. Doszedł bowiem do uznania ich pożyteczności inną, własną drogą rozumowania. Oddalił się od panny Malankowskiej nie dlatego, że była z wyklętej przez Joachima kasty aktorskiej, lecz, że nie chciał komplikować sobie czynnego życia przez zaciąganie