Istotnie zdążył już Edwin zaprowadzić sporo ulepszeń w warunkach bytu pracowników rolnych, o których poprzedni właściciele Znojna troszczyli się bardzo ozięble. Zabrał się odrazu do oczyszczenia mieszkań i rozlokował parobków szerzej, o ile to było na razie możliwe; obiecał wkrótce postawić dla nich nowy dom z większemi wygodami; podwyższył niektóre pensje; tylko ordynarji nie pomnażał, gdyż powszechnie było wiadomo, że parobcy sprzedają już nadmiar swego zboża za gotówkę. Wprowadził też nowość, która powinnaby wzmóc natężenie pracy: ustanowił cyfry minimalnej wydajności Znojna. Od wyprodukowanych ponad te normy i sprzedanych przez właściciela ziemiopłodów mieli pracownicy otrzymywać procenty w stosunku do swych pensji, według statutu, który Edwin sam napisał i ogłosił pracownikom. Tym sposobem chciał ich zainteresować materjalnie do podniesienia wydajności roli.
Joachim nie pochwalał pomysłu takiej dywidendy, nazywając ją „socjalistycznym romansem“. Ale Edwin uparł się przy nim, dodając, że idee socjalistyczne nie są mu ani obce, ani wstrętne, gdy opierają się na sprawiedliwości, na wzajemnem poszanowaniu praw i interesów, i gdy nie są fałszowane przez złych pośredników.
Pomimo te wszystkie dowody troskliwości
Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/280
Ta strona została przepisana.
— 274 —