Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/285

Ta strona została przepisana.
—   279   —

cen targowych, codzień rosnących. Dostaje wszystkie alimenty, do których przywykł, w zwiększonej ilości, nadto — mieszkanie, opał, prawo hodowania na koszt dworu zwierząt domowych. Rodzina jego, jeżeli chce pracować, otrzymuje osobną opłatę, podniesioną proporcjonalnie do upadku waluty. Czego mu więcej potrzeba do dobrobytu?
— Na jego miejscu stryj żądałby jednak trochę więcej?
— Na jego miejscu — nie; na swojem — tak.
— To już pogląd nieco starożytny: przywilejowanie klas.
— Przywilejowanie kultury i dorobku, do których każdemu wolna droga. To nazywam równością i wolnością. Absolutna równość ludzi, pojęta, jako uprawnienie każdego do rządu i do podziału cudzych dorobków — jest ze stanowiska społecznego absurdem, a gdy się gdzie urzeczywistnia w praktyce, staje się najsroższą niewolą, bo panowaniem pięści i zbrodni nad umysłem i spokojem, drapieżnych zwierząt nad ludźmi, ciemności nad światłem. Taki przewrót nie wychodzi na dobre żadnej klasie ludności, jedynie tylko zbrodniarzom i Żydom, jak tego masz przykład w rosyjskiem piekle.