Zupełnie jak osławiony „postęp“. To wyrazy puste, które dopiero napełnione jakąś treścią realną, coś ważą i znaczą. Jest postęp moralności, jest i kryminalistyki; postęp budowy i postęp rozpadania się; postęp zdrowia i paraliż postępowy. Tak samo w „duchu czasu“ umieścić można tyle znaczeń i tak sprzecznych, że samo określenie bez domówień nic nie znaczy. Umysły zaś płytkie, bierne, zbyt zapalne, wogóle nie samoistne odurzają się łatwo takimi luźnymi wyrazami i często nawet biorą je za pobudkę działań. Wtedy postęp i duch czasu nabierają treści, przechodząc w czyny, jednak gdyby rozłożyć te czyny na pierwiastki, znajdzie się w nich ogromna doza najpodlejszego kruszcu — owczego pędu.
— Nie można stryjowi nie przyznać słuszności, gdy coś sformułuje po swojemu — odrzekł Edwin pochlebnie. Więc w tym wypadku trzeba zapewne przypisać owczemu pędowi, że reforma rolna w formie, jak rzekłem, zostanie uchwalona przez izbę prawodawczą.
— Zwłaszcza, że w izbie są i wilki, które grożą, i psy, które oganiają stadko — dodał jeszcze Joachim.
Van der Winder przysłuchywał się rozmowie, ułożywszy uśmiech i całą postać w stań grzecznej admiracji. Odezwał się nareszcie:
Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/320
Ta strona została przepisana.
— 314 —