Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/33

Ta strona została przepisana.
—   27   —

Edwin przywitał się grzecznie i usiadł neutralnie między potęgą świecką, a duchowną. Przyjął też zaproponowany kieliszek wina.
— Nie przyjechałem, aby uczyć, ale aby nabrać rozumu; poznać tutejsze potrzeby, urządzenia...
— To go nie namacasz, tutejszego rozumu. Wycofaliśmy go z obiegu, jak złoto. Używamy tylko obcego rozumu i to w fałszywych asygnatach.
— Co też Joachim powiadał — wzniósł kapucyn ręce do góry mamy w kraju nareszcie jakiś ład, spokój, dzięki Bogu.
— Ojcze Prosperze! bliżej mieszkasz od Pana Boga, niż ja, ale tak samo Go nie rozumiesz. Wytłumacz mi naprzykład, że z łaski boskiej mamy rząd obecny. —
— Nie mnie Wam tłumaczyć, drogi kolego. Ale zbieramy owoce: mamy szkoły, sądy własne; nie prześladują Kościoła, zakonom pozwolili powrócić — inaczej nic siedziałbym tu i ja grzeszny — pociągnął wina.
— Czyż nie widzisz, ojcze Prosperze, że te ustępstwa i pozwolenia to tylko podawanie ręki, aby nas wciągnąć w przepaść? Czego może chcieć Prusak, jeżeli nie zagłady Polski? Takim go sam djabeł stworzył. A dlaczego nasi idą na rękę Niemcom i tańcują pod batem generała von