czas. — Powiedz mi, Edwinie, co tam z twym fortepianem?
— Używa go dotąd ten major Niemiec razem z innymi meblami po moim ojcu. Są na składzie w dwóch pokojach, które zarekwirowano z meblami.
— No, może majora, razem z kolegami, wkrótce djabli wezmą. — Ale mówiłeś z nim?
— Mówiłem. Obiecuje, że meble odda, jeżeli otrzyma translokację, za wyjątkiem właśnie fortepianu.
— A to co znowu? Chce go kupić? Nie radzę; dobry instrument, a Szwab zechce nabyć tanio.
— Chce go zabrać darmo. Mówi, że się do niego przywiązał, grając na nim już długo, że włożył do niego zbyt dużo niemieckiej kultury muzycznej, aby się z nim rozstać.
— No, wiecie co!...
Popłynęły wyrazy oburzenia i narada, jakby na drodze dyplomatycznej odzyskać zagrożony fortepian.
Pożegnawszy stryja i kapucyna, mógł Edwin powrócić na wieczerzę do pensjonatu pani Wilkołackiej, gdzie zamieszkał, ale było tam zimno, głodno i drogo, gdyż właścicielka założyła swój hotelik głównie dla idei. Starała się dobierać lokatorów ze sfer zamożnych, niezaradnych i wy-
Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/36
Ta strona została przepisana.
— 30 —