gdyż uprawia i muzykę, a wreszcie — o dziwo! — że ma wstręt do Żydów.
— Jakże więc pani tutaj się znajduje? przecie tu roi się od Żydów. — —
— Niestety!
Na rozwinięcie dramatycznej zagadki, w tej różowej duszyczce spowitej, nie było czasu. Malankowską chwytano raz po raz do tańca, gwar wzrastał, a noc się przybliżała do godziny przepisanej dla zamykania lokalów. Jakoż zabrzmiał wkrótce sygnał, któremu trzeba było się poddać. Edwin zapłacił rachunek większy, niż się spodziewał, pożegnał bardzo grzecznie towarzyszkę niewinnej uciechy, a wyszedłszy na świeże powietrze, powrócił natychmiast, sprężynowo, do swego charakteru.
— Knajpa właściwie podła; towarzystwo pod psem. Dziewczynka ładna i może godna lepszego losu, ale to nie moja rzecz wydobywać ją z tej jaskini. Suma wszystkiego: wstęp do kawiarni „A rebours“ Edwinowi Szaropolskiemu wzbroniony.
Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/44
Ta strona została przepisana.
— 38 —