— ...cesarza Wil-heel-ma!
— Co tam nowego ze źródła łask wszelkich? niecierpliwił się Szaropolski, nie słysząc jeszcze wyraźnie.
— Abdykacja cesarza Wil-heel-ma! — wrzasnął mu nad uchem przedni goniec.
— Dawaj!
Stwierdził oczyma wieść ogromną, spisaną, przepuszczoną przez cenzurę niemiecką, niezawodną. Polskie serce ledwie mu nie wyrzuciło z gardła okrzyku: niech żyje Polska! — ale angielskie wychowanie przemogło. Powiedział tylko:
— All right!
Bo czy to był skutek rewolucji w Berlinie, czy wielkiej klęski we Francji, fakt był niedwuznaczny: ogłaszał przegraną Niemiec.
Szaropolski odetchnął głęboko i poczuł, że powietrze, choć zaprawne stęchłą wonią błota i Żyda, miało naraz smak pożywniejszy. Przyszły mu do głowy pomysły figlarne: pójść do ministra Powidły i zapytać o dalsze horoskopy polityki krajowej — — Albo: dowiedzieć się o zdrowie generała von der Hölle — — Albo: zobaczyć, czy się nareszcie rozchmurzył stryj Joachim? — Tymczasem przypomniał sobie zamierzony uprzednio cel: odebrać meble od majora — i skierował się ku jego mieszkaniu.
Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/49
Ta strona została przepisana.
— 43 —