Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/56

Ta strona została przepisana.
—   50   —

— A widzi pan! — — Ale tu idzie ogromna robota: odbieramy Cudno i ziemię cudeńską!
— No proszę... Jakże się to stało?
— Dzieje się ciągle — i w tej chwili. Generała von der Hölle niema już. —
— Uwięziony?
— Nie, ale uciekł. Z nim razem inni generałowie i urzędnicy niemieccy. Już oficera tu nic spotkać. Spodziewamy się lada dzień przyjazdu naszego króla.
— Jakiego?
— Niewiadomo jeszcze, ale ma napewno przyjechać.
— Zobaczymy. Ale niech-no ksiądz powie, co słyszał o rozbrojeniu. Kto, gdzie, kogo rozbrajał?
— Wszędzie, szanowny panie. Przeszłej nocy szwadron kirasjerów cesarskich został rozbrojony przez kilkunastu uczniów gimnazjalnych i kilka kucharek! Czy nie cud boski?
— Byłby rzeczywiście. Ale kto to widział?
— Jak to?! — stoi w „Przeglądzie Brukowym“, czarno na białem!
— No, no...
— A to zdarzenie na przedmieściu Dudy? Już Niemcy nastawili armaty, które miały bombardować ratusz, kiedy nadbiegło kilku z Cepepu i...
— Z Cepepu? — co to takiego?