Strona:Józef Weyssenhoff - Forminga.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.
7

podróżny. Szaty miał poszarpane cierniami, a nogi bose skrwawione trudem wędrówki. Lecz spojrzał na Formingę nie jak żebrak łapczywy datku, jeno jak tułacz obłąkany w pogoni, jasno zaś, gdyż był człowiekiem szczerym, a prosto w oczy, gdyż był ogołoconym synem szlacheckim. I, nie wypytując, poznała Forminga z oczu te cechy duszy jego, wzięła go za rękę, mówiąc:
— Chodź ze mną.
Poszedł, bo uczuł w sobie wyraźny nakaz bogów dobrych, a usiadłszy obok Formingi przy źródle, patrzył dalej w oczy jej rozpromieniające. Że zaś, gdzie spoczęli, mogły być gady jadowite, zapytała Forminga:
— Czy nie nadybiemy na węże?
— Przywykłem do ich ukąszeń i nie szkodzą mi — odparł podróżny — od ciebie zaś odpędzę je zaklęciem, którego się nauczyłem od fakirów—śpiewaków.
Zaczem mówili o rzeczach swoich ukrytych, czując, że im to przeznaczone.