Strona:Józef Weyssenhoff - Gromada.djvu/143

Ta strona została przepisana.
— 135 —

ganku, zdrowo rozrośnięta, miała pozór soczystych, dojrzałych we właściwym klimacie owoców.
W tej chwili Czemski zapomniał swych uprzedzeń i czuł się pociągniętym przez tych ludzi porannych i roboczych. Wrogowie postępu nie mogą mieć takich żon i matek, jak pani Jadwiga.