Strona:Józef Weyssenhoff - Hetmani.djvu/212

Ta strona została przepisana.

I zasnęła szybko, znużona podróżą i pocałunkami. Śpi tam w pokoju sąsiednim. Już parę razy wstawałem, aby ją obejrzeć. Śpi jak dzieweczka na swej ciemno-żółtej, podesłanej grzywie, ta dumna, burzliwa Hela!
Piękność fizyczna jest talizmanom zmieniającym objawy duszy zewnętrzne — podnosi je do potęgi, albo czyni zwodniczemi. Kto tam orzekł, że piękna dusza mieszka w pięknem ciele, musiał się kochać, albo dla innych celów szukał efektownego paradoksu. W każdym razie piękność ciała, jeżeli rozumieć przez nią harmonję linji działającą przyjemnie na cudze zmysły, nie odpowiada piękności duszy w znaczeniu harmonijności, czyli dodatniego wrażenia spokoju i podziwu, które dusza ta wywiera na inne. Bywa tak, albo inaczej. O duszy Heli nie chcę i nie mogę powiedzieć: niepiękna. Ale inna, niż ta, któraby pasowała do zewnętrznej piękności tej śpiącej. Dusza jej — jeżeli ma tylko jedną — jest ogniskiem pożarnem raczej, niż domowem.
Kiedy przypomnę, ile uczuć i pragnień i grzechów mieszka razem w tej istocie!... Bo i grzechów. Przecie ona żyje i oddycha zdradą i spiskiem. Wobec męża — to najmniejsza, a może i nie zdrada, tylko cicha umowa. Ale ona zdradza także obóz konserwatywny, do którego pozorami należy, i rząd swego państwa, z którego wydaje się być zadowolona, — może zdradzi moje zaufanie i mnie, jako mężczyznę? — — Trudno wyobrazić sobie sumienie, w któremby te wszystkie zdrady spokojnie się mieściły. Czy ona może komu, lub jakiej idei pozostać wierną? Chyba tylko ojcu i swojej rasie. Przypuszczając to, czuję, żem stąpił na grunt pewniejszy. Gdyby jednak oddana była zu-

200