pełnie szanowni, szczerzy Polacy, choć odmiennych przekonań politycznych.
Zaoponowałem głośno przeciw artykułowi, poprosiłem, aby Held wykreślił z niego parę nazwisk.
— Taak? — zaczął drwić swą krzywą gębą — pan wogóle należysz do wyższego towarzystwa?
— Należę do polskiej partji socjalistycznej. Różni Polacy, stojący poza nią, także mnie obchodzą. Zresztą redaguję ten dział, profesor Rajkowski mi go powierzył.
— To niech pan sobie z profesorem założy inne pismo, bo pan Rajkowski nie jest już u nas w zarządzie.
— Jakto? odkąd? z czyjej uchwały?
— Z woli ludu. U nas wszystko z woli ludu. Pan bardzo dawno nie zaglądałeś na nasze zebrania — pan traci do nas sympatje — my bardzo pana żałujemy. Burza w partji przeciwko Rajkowskiemu za to, że zgromił otwarcie, i to w piśmie niepartyjnem, napady zbójeckie na obywateli bez wszelakiego upoważnienia zarządu partyjnego. Epitet „zdrajca“, którym się dzisiaj szafuje, jak dawniej przydomkiem „jaśnie panie“, zastosowano i do profesora, tego najgorliwszego z radykalnych przyjaciół ludu!
Ja w każdym razie jestem z nim, nie zaś z Heldem, ze Szmulem Krótkim, z Majchrzakiem, z Karlmejerem, z Orjanowskim, którzy teraz skupili całą władzę w ręku. Rajkowskiego rzeczywiście usunięto z zarządu!
Jeżeli programem partji jest nienawiść wszystkiego co narodowe, komitet postąpił konsekwentnie. I ja posądzam Rajkowskiego, że ma polską duszę.
Ale właśnie dlatego trzymam z Rajkowskim, nie z jego przeciwnikami i będę zapewne nazwany zdrajcą.
Gdzie sprawa, a gdzie zdrada?
Strona:Józef Weyssenhoff - Hetmani.djvu/228
Ta strona została przepisana.
216