Strona:Józef Weyssenhoff - Hetmani.djvu/270

Ta strona została przepisana.

do wszystkich ludzi, po za rodzajem Sema istniejących. Głos zadźwięczał bojową namiętnością.
— Słuchajcie nadal waszego Piasta i jemu podobnych! Trzymajcie z umarłymi! Świat pójdzie dalej swoją drogą po trupach waszych. — Nie będę pana już przekonywał. Skoroś pan, korzystając z wyjątkowych względów takiej kobiety, jak moja córka, pozostał obrońcą wstecznictwa, nie weźmiesz pan udziału w przyszłej uczcie ludzkości. Dobrze mówiła mi moja biedna i święta zmarła, że pan zaledwie rozumiesz nowy ustrój świata, przez nas przygotowywany, lecz nie jesteś pewnym sprzymierzeńcem do pracy odrodzenia.
— Rzeczywiście nie jestem sprzymierzeńcem do wszystkiego.
Na tem przerwała się nasza rozmowa.
Bezpośrednio po niej poszedłem chyłkiem do mieszkania Piasta. Pukałem napróżno. Stróż nie mógł, czy nie chciał mi udzielić żadnych objaśnień, zapewniał tylko, że pan Krotoski już tu nie mieszka.



258