— Mówił pan z ojcem o nim?
Hela nie była przy naszej rozmowie.
— Trochę. On go zna lepiej, niż ja.
— O tak! on go zna... zresztą nie wiem. On zna wszystkich na świecie.
Jakoś potem Hela skręciła obcesowo do innego przedmiotu.
Podejrzywam ją teraz po namyśle, czy mi nie skłamała? Latzki jakby usiłował podkopać we mnie wpływ Piasta, zdyskredytować go i ośmieszyć. Może go wprawdzie znać i mógł go spotkać tutaj. Ale znowu parę słów Heli?
Jeżeli ona umie kłamać takiemi otwartemi, jasno na mnie zwróconemi oczyma — to źle. Choć właściwie obojętne jest, jak kto kłamie — a kłamią prawie wszyscy.
A jednak pan Wojciech Piast chyba nie kłamie? Może bredzić, jak na mękach, jednak wierzyć się zdaje w to, co mówi. Ale cóż to za nieznośny człowiek! Jeżeli się wybrał do Latzkiego z prośbą o popieranie naszej sprawy na Konferencji, to go ładnie dla siebie i dla sprawy usposobił! — Tylko czy on się udawał do Latzkiego? czy wogóle z nim gadał? Tu może Ekscelencja coś maluje?
Strona:Józef Weyssenhoff - Hetmani.djvu/72
Ta strona została przepisana.
60