Obecnym jego zamiarem, przygotowywanym od lat paru, było przeciwdziałanie zbyt pośpiesznemu i lekkomyślnemu przeprowadzeniu reformy rolnej. Uznawał on, w przeciwieństwie do wielu nawet swych krewnych i sąsiadów, konieczność historyczną uszczuplenia obszarów na rzecz małorolnych i bezrolnych, który to proces odbył się już w Europie zachodniej bez nad miernych wstrząśnień. Ale widział w istniejących u stawach wynik paktowania z teorjami komunistycznemi, których był stanowczym wrogiem. Cenił też wartość wielkich, wzorowo zagospodarowanych warsztatów dla podniesienia wytwórczości roli. Ustawy chwalebne co do zamiaru, lecz w metodach wadliwe, należało ulepszyć. Mawiał, że trzeba zreformować reformę rolną.
Ponieważ zasadniczo popierał rząd, od czasu jak rząd jest polski, nie spiskował nigdy przeciw rządowi, tylko mu chciał pomagać, poddając mu przemyślane i sformułowane projekty. Zgromadzał ludzi jednomyślnych i zawodowych, zapraszając najwybitniejszych praktyków i teoretyków do wspólnej pracy. Wynik tych prac miał się stać memorjałem, zbiorem dezyderatów ziemian, projektem sejmowym z pomocą przekonanych posłów, wreszcie — daj Boże! — prawem.
Jedna z tych narad, nie urzędowych, lecz jawnych, miała się odbyć dzisiaj, naturalnie w Bazarze. Radomicki miał jej przewodniczyć i wybierał się na nią, porządkując papiery i notatki.
Wtem niespodzianie przyjechała z Gdecza pani Wercia i wpadła do pokoju hotelowego, zajętego przez męża. Była mocno wzburzona.
Strona:Józef Weyssenhoff - Jan bez ziemi.djvu/146
Ta strona została przepisana.
— 144 —