Dosia powróciła do Radogoszczy natychmiast po wyjeździe Skumina do Warszawy. Ojciec jej pozostał jeszcze dzień w Poznaniu dla ukończenia jakichś interesów, o które Dosia nie wypytywała, zastrzegła sobie tylko, żeby ojciec nic nie wspominał o plotce z karczmy na Sołaczu, gdyż wieść ta wkroczyła w inną fazę „nas obchodzącą“. Pan Robert ufał rozumowi córki, chciał jednak wiedzieć, co to za nowa faza. Ale podczas rozmowy kończył właśnie ubierać się starannie, przygładzał resztki włosów, perfumował chustkę; śpieszył się — i chciał dobrze wyglądać na jakiejś sesji.
— Jak papa wróci jutro do Radogoszczy, to mu opowiem.
Pan Robert poprzestał na tem.
I nazajutrz wrócił do swego dworu. Widocznie sesja się nie udała i nie miała dalszego ciągu.
Po pierwszym obiedzie na wsi rozgadał się z córką:
— Taki był tam gwar w Poznaniu — ta kolacja resursowa, i to, i owo, i obrady ziemian... Swoją dro-