W parę dni po wysłaniu przez Dosię odstraszającej depeszy do Skumina, pan Robert powrócił z zagranicy do Radogoszczy. Skwapliwie zapytał:
— Czy nie przyszedł nareszcie list do mnie od Janka?
— To papa oczekiwał odpowiedzi? — rzekła Dosia, wpatrując się w oczy ojca — więc bez mojej wiedzy wysłał zapewne do Janka ten list, pomimo, że prosiłam, aby nie był wysłany?
— Napisałem, córuchno. Ty możesz tu postąpić, jak zechcesz, ale ja muszę stać na straży honoru domu.
— Dobrze — odrzekła Dosia tonem zaciętym — zatem wszystko poszło tak, jak papa to urządził.
— Jakże poszło? Jest jaka odpowiedź?
— Był telegram.
— Do mnie? — pokaż-że prędzej!
Dosia podała ojcu otwartą depeszę Skumina. Czytał ją, rozpromieniając się na twarzy.
— Więc czegóż więcej żądać? Niech przyjeżdża ten kochany chłopiec Ja go w każdym razie przyjmę radośnie; mam nadzieję, że i ty...